Andrzeja Tadeusza Kijowskiego - wiersze nowe

"Separacja". Sms-y poetyckie. Nakładem autora. Warszawa 2005

środa, 20 kwietnia 2011

Elegia dla Marka Rosiaka


Bronisławowi Wildsteinowi









To jest wiersz spod krzyża do tych osób,
Które zła się boją, nie chcą wierzyć.
To ostatni rozpaczliwy sposób
By się przez tę waszą drwinę przebić. 

Wy szepczecie: ciszej nad Rosiakiem.
Chcecie cieszyć się swobód dostatkiem.
On był wszakże gorejącym krzakiem.
Zginął, poległ z nienawiści bratniej !

Przyzywacie heroiczne czasy.
Dzwonki do drzwi, zabrane paszporty.
Kiedy trzeba wspomnicie Pyjasa.
Śmierć Przemyka. Zbuntowane porty.

Nie ma portów i stocznie sprzedane.
Rząd zaciera ślady po zamachu.
Gdzie zostało zabitych nad ranem.
Stu naiwnych, prawdziwych Polaków.

Nie ma pracy! Od lat, od miesięcy.
Wolno mówić, można emigrować.
Pod krzyżami krzyczą ludzie – z nędzy.
Gdzie się chcecie przed ich skargą schować ?

Rosną mury. Te bramy kodowe:
Piny, Nipy i dostęp do sieci.
Ludzie czują historyczną zmowę
I, że czają się na nas – sąsiedzi .

Jakże trudno uwierzyć nad ranem,
Że dzień nie wstał, że mrok nas zasnuwa.  
Jeszcze śnisz, tłumisz lęk, pijesz kawę.
Jeszcze marzysz o sztuce – co długa.

Krótka sztuka a długie uniki:
Mackiewicza, Szymborskiej, Ważyka.
Co się strzegli ludowej paniki.
Nie widzieli jak świat wokół znikał.

Nie wierzyli: w mydło z ludzkiej skóry,
Rozstrzelanych jak Nil strzałem w ciemię.
Was smoleńskie zaślepiają chmury.
Drwiną pustą głuszycie sumienie.




20 kwietnia 2011


Tekst sprowokowany mądrym tekstem Bronisława Wildsteina i przypomnieniem Marka Rosiaka w "Rzeczpospolitej" w felietonie z 6 marca 2011 pt.:Długie zycie Medialnych kłamstw



Glossa
Reakcja na ten utwór. Nadzwyczaj liczne "polubienia" na FB i pomruki niezadowolenia
dochodzące z grona zainteresowanych pierwotnych adresatów skłoniły mnie do dokonania dwóch zabiegów.


Zmieniłem pierwszą zwrotkę tak by trafiała do tych, którym taka jak moja poezja jest potrzebna.



Dwie pierwotne niech pozostaną przypisem:

Brzmiały

"To jest wiersz tylko dla kilku osób.
I niech żaden już nie śpiewa go Rosiewicz.
To ostatni rozpaczliwy sposób,
By się przez tę głuchą ciszę przebić.

Dla Pawlaka Antka i Holzera,
Bratkowskiego Piotra i Szarugi
I dla Smolki. Czy do Was dociera,
Że już minął czas złudzeń niedługi !?"

Ale komu dziś są znane te nazwiska, skoro nawet wymienieni wyżej poeci zaśmiewając się do łez, nie chcieli zauważyć, że JMR pisząc swój wiersz "Do Jarosława Kaczyńskiego" trawestował w istocie - jak na imitatora przystało - mickiewiczowską "Spowiedź Jacka Soplicy".
Ja nawiązuję przecież do tradycji wiele nam bliższej. Tradycji, której wyraz dał Czesław Miłosz w wierszu "Ranek" z 1942 roku - publikowanym w tomie "Ocalenie".
Oto jego najwymowniejszy fragment.

"O wy, pieśniarze zapadłych okolic, 
Smutek ludu niosący obcym czasom, 
W coście nie umieli od skarg się wyzwolić, 
Ty Syrokomla jakiś czy Niekrasow. 

Jakże rozumiem was! Jak pieśń się łamie, 
Gdy na niej ciąży rozpacz ludzi ciemnych! 
I niezatarte widzisz na niej znamię, 
I mądrych nie ma słów ni myśli cennych." (Czesław Miłosz"Ranek")


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lista moich blogów

Andrzej Kijowski's Fan Box

Andrzej Kijowski on Facebook